Tysiąc odłamków ciebie, Claudia Gray



Pamiętam jak już we wczesnym gimnazjum z zapałem wypożyczałam książki na temat światów równoległych, w czasie kiedy inni moi rówieśnicy pochłonięci byli raczej Zmierzchem. Ilekroć sięgam pamięcią, to wracam do dawnych rozważań odnośnie tego, jak wiele wyborów może dokonać człowiek i co by było, gdyby zachował się w sposób inny od wykonanego. Tym samym pojawiają się pierwsze pytania odnośnie faktycznego istnienia innych możliwości, przeznaczenia, czy nawet deja vu, które często określane jest jako odczucie czegoś, co już się wydarzyło. Zagadka ta, oczywiście do tej pory nie rozwiązana, daje spore pole do popisu autorom książek, którzy tego typu fantazje przekształcają w niezwykłe obrazy innych rzeczywistości, gdzie ludzkość nie dość, że odkryła to co niemożliwe, to jeszcze zaczęła sprawnie z nowych benefitów korzystać. Tysiąc odłamków ciebie jest właśnie jednym z dzieł, które na teorii światów równoległych swoją fabułę opierają, aczkolwiek nie jest to powieść gatunkowo czysta. Nie mniej jednak tytuł ten określany jest jako science-fiction i mimo romantycznych wątków, ciężko jest mu tego odmówić. Trudno jest bowiem dyskutować co w kanon wpisać się może, a co nie, bo na przestrzeni lat zarówno fantastyka naukowa, jak i fantastyka stały się polem tak śliskim, że z łatwością jest w nich lawirować, tworząc różnorakie koncepcje.

Marguerite Caine jest córką słynnych fizyków pracujących nad przełomową technologią pozwalającą na podróże między wymiarami. Wszystko idzie w jak najlepszym kierunku i wydaje się, że od ogłoszenia odkrycia dzieli ich zaledwie krok, kiedy nagle w tragicznym wypadku ginie jej ojciec. Wszystko wskazuje na to, że sprawcą jest ulubiony asystent rodziców - Paul Markov. Złapanie go nie jest jednak takie proste, bowiem morderca uciekł do innego wymiaru. Mar, kierowana żądzą zemsty, postanawia podjąć szaleńczą próbę złapania sprawcy. Za sprawą Theo, który odbudował dawne prototypy firebirdów przeskakują między światami, a każdy z nich rzuca cień na motywy Paula i powoli odkrywa kolejne karty w sprawie tajemniczej śmierci.

Pierwszą rzeczą, jaka rzuciła mi się w oczy, jest niesamowicie szybkie tempo wydarzeń w książce. Nagła tragedia oraz ciężar jej następstw spada na nas już w pierwszych zdaniach. Możemy wręcz poczuć się jak po skoku za pomocą firebirda, gdzie od razu wpadamy do głowy bohaterki i nie przejmując nad nią kontroli, biernie śledzimy jej aktualne myśli i odczucia. W wyniku tego zabiegu przyznam, że odrobinę brakowało mi szerszego wprowadzenia do fabuły, mimo, że później niedociągnięcia te są stopniowo nadrabiane za pomocą licznych retrospekcji. W rezultacie niektóre wybory bohaterów wydawały mi się z początku płytkie i podejmowane bez większej przyczyny, czy pomyślunku. Sama główna bohaterka wygląda na wykreowaną z namysłem, jednak i pewną przykrą konsekwencją, powodującą, że wielokrotnie przyjdzie nam się zirytować nad brakiem logicznego podejmowania decyzji, czy też brakiem zdecydowania w ogóle. Jest to niestety problem zaszyty na wielu płaszczyznach, od emocjonalnego roztargnienia zaczynając, a na samozaprzeczeniu własnym poglądom kończąc. Zupełnie inaczej sytuacja ma się w kwestii postaci drugoplanowych - w tym przypadku o ciekawych, wielowymiarowych charakterach, z którymi przyjemnie jest brnąć przez fabułę. To oni właśnie ratują tę książkę i sprawiają, że odczuwamy świadomość kreacji pisarki, a nie pomyłkę podczas pisania. Mer jest osobą młodą, nawet bezpośrednio określoną jako impulsywną, także wszystko jest w jak najlepszym porządku, gdy tylko oswoimy się z myślą o celowości takiego tworzenia bohaterów. Ewidentnie widać brak ścisłych zdolności, małe zainteresowanie zagadnieniami naukowymi i powierzchowne, bardziej emocjonalne spoglądanie na otaczającą ją, równoległą rzeczywistość i z jednej strony jest to naprawdę dobre posunięcie, bo nie robimy z bohatera osoby wszechmogącej, jednak niesie to za sobą brak zagłębiania się w koncepcję podróży po wymiarach, mającej naprawdę spory potencjał.

Tysiąc odłamków ciebie okazało się być książką niezwykle przyjemną odbiorze, przez co ekspresowo ją przeczytałam. Nawet się nie obejrzałam, a już zastał mnie koniec tej ciekawie zapowiadającej się historii. Zagadnienia z zakresu fizyki, choć może nie w dużej ilości, zostały przedstawione w sposób niesamowicie przystępny nawet dla największego laika. Kto wie, być może będzie to dla kogoś pierwszy krok, żeby nieco bardziej zacząć zgłębiać tę tematykę? Uważam, że jednak warto nie nastawiać się na ogrom tego typu informacji. Książka ta jest mieszanką literatury romantycznej, sci-fi i młodzieżowej, co jest bardzo odczuwalne. Sama w tej kwestii nie liczyłam na to, że tytuł ten będzie przełomowy dla fantastyki naukowej i bardzo dobrze na tym wyszłam, ponieważ historia była lekka, przystępna i zdecydowanie nie pretendująca do tego, by być czymś ambitnym. Myślę, że właśnie dzięki temu uchroniłam się przed skreśleniem tego tytułu z tak trywialnych powodów i przygoda ta w ogólnym rozrachunku była satysfakcjonująca na tyle, że z niecierpliwością czekam na kolejny tom, gdzie liczę, że zarówno wątek podróży w czasie jak i spisku przeciwko rodzinie Mer zostanie trochę bardziej rozbudowany. W końcu to dopiero początek, a przed nami jeszcze dwie kolejne części, w których może wydarzyć się dosłownie wszystko.


Za udostępnienie książki do recenzji dziękuję wydawnictwu



6 komentarzy:

  1. Brzmi intrygująco... Może gdy przeczytam wrześniowe książki to sięgnę po tę! W dodatku, jeśli piszesz, że książkę szybko się czyta - może to być idealny pomysł na jesienny wieczór!

    Pozdrawiam,
    EM
    https://wedlugem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Wezmę sobie twoje uwagi do serca i obniżę trochę oczekiwania względem tej książki, ale na pewno ją przeczytam jeszcze przed premierą kolejnych tomów :D

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Brzmi bardzo ciekawie... Z pewnością kiedyś przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przekonuje mnie to, że nie trzeba być orłem z fizyki, więc pewnie teraz chętniej sięgnę po ten tytuł :) choć już sama okładka bardzo zachęca!
    www.ostatni-akapit.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Fizyka to coś co przyprawiało mnie o ból głowy w szkole, ale uwielbiam wręcz kiedy autorzy starają się przekazać swoją wiedzę bądź opisy w taki sposób, że nawet dla osób nieobeznanych w temacie jest to zrozumiałe, i być może nawet ciekawe :)

    Book Beast Blog

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubię od czasu do czasu przeczytać s-f, które s-f nie do końca jest. Niekiedy nie potrzeba podróży międzygalaktycznych, wirtualnych rzeczywistości i innych futurystycznych gadżetów, wystarczy jeden naukowy element i ciekawi bohaterowie i tyle. Czuję, że taką własnie książką może być "Tysiąc odłamków ciebie". Może gdy znowu wpadnę w odpowiedni nastrój sięgnę po recenzowaną przez Ciebie pozycję, kto wie?:)

    Pozdrawiam,
    Ania z ksiazkowe-podroze-w-chmurach.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 moja booktopia , Blogger