Czerwień rubinu, Kerstin Gier



Z twórczością Kerstin Gier miałam do czynienia już wcześniej, kiedy to po raz pierwszy sięgnęłam po jej niezwykle popularną trylogię snów. Seria ta postawiła autorce poprzeczkę naprawdę wysoko i do samego końca zastanawiałam się, czy Czerwień Rubinu będzie czymś choć trochę dorównującym Silver. Przyznam również, że do tamtej pory nigdy nie podchodziłam zbyt entuzjastycznie do literatury niemieckiej, lecz przygody Liv rozwiały wszelkie moje uprzedzenia. Czy jednak i w tym przypadku pisarka sprawiła, że wykreowany świat przypadł mi do gustu?

Gwendolyn Shepherd prowadzi całkiem zwyczaje życie. Chodzi do szkoły, ma przyjaciółkę i trapią ją zupełnie pospolite problemy typowego nastolatka. Rodzina dziewczyny skrywa jednak nie jedną tajemnicę, których sens nawet sama Gwen nie do końca pojmuje. Podobno w jej rodzie z pokolenia na pokolenie przekazywany jest magiczny gen, pozwalający jego nosicielowi przenosić się w czasie. Według wszelkich wyliczeń i znaków na niebie to właśnie Charlotta, kuzynka Gwen już niebawem ma dostąpić tego niebywałego zaszczytu. Wszystko byłoby oczywiście w zupełnym porządku, gdyby nie to, że doszło do pomyłki i trafiło na niczego nie spodziewającą się Gwenny, która zupełnie nie wie jak się w tej nowej rzeczywistości odnaleźć. Uwikłana zostaje w plany bractwa strażników czasu oraz poznaje swojego towarzysza misji - Gideona, niestety niezbyt chętnego do współpracy. Od teraz już nic w jej życiu nie będzie takie samo, a każda kolejna podróż w dawne czasy rodzi nowe pytania odnośnie przeznaczenia nastolatki.

Bardzo podoba mi się styl, w jakim została napisana książka. Jest on na tyle charakterystyczny, że mimo zupełnie inaczej wykreowanego świata niż w przypadku Silver i tak bezpośrednio odczuwamy, że tytuł ten wyszedł spod pióra dokładnie tej konkretnej autorki. Nie jest to oczywiście cecha zła i zaręczyć mogę, że jeżeli spodobała się wam historia Liv, to pewnie i Rubin skradnie wasze serca. Ba, przyznać nawet muszę, iż akurat w moim przypadku opowieść ta spodobała mi się bardziej, a to za sprawą wartko toczącej się akcji, bez zbędnego rozwlekania tematu, którym niestety wyładowana była trylogia snów. Czerwień Rubinu ma w sobie to coś, co wywołuje przyjemny dreszczyk emocji. Bohaterowie bowiem działają pod pewną presją czasu, spowodowaną ograniczeniem liczby godzin przypadających na jedną podróż w przeszłość, w wyniku czego zabieg ten nadał zupełnie innego, świeżego wymiaru całej przygodzie.

Motyw przewodni książki jest zdecydowanie czymś, co idealnie trafiło w mój gust. Pomieszanie realiów historycznych i upchnięcie ich w otoczkę fantasy wyraźnie wychodzi tytułowi na dobre. Nie znajdziemy tu trudnych, naukowych wyjaśnień, a wszelkie informacje podane są w lekkiej, nie zawierającej szczegółów formie. Odbiór rzeczywistości jest również dodatkowo ograniczony, gdyż Kerstin Gier pozwala nam spojrzeć na sytuacje jedynie na tyle, na ile sama rozumie i słyszy to nasza Gwen, czyli...niewiele i w tym momencie pies jest właśnie pogrzebany, bo o ile z bohaterką serii Silver nie miałam specjalnego problemu, tak z Rubinem przeżywałam katorgę. Oczywiście zachowuję wszelką wyrozumiałość dla próby stworzenia pospolitej dziewczyny, jednak uważam, że w niektórych aspektach została ona bezlitośnie i niesprawiedliwie pozbawiona inteligencji. Dziwi mnie też fakt, że cechy, w których była z początku mocna, później zostały jej całkowicie odebrane pozostawiając ją zupełnie bezbronną i ogłupioną. Z czasem nabiera na szczęście charakteru, a jej dojrzałość zaczyna plasować się na odpowiednim poziomie lecz szkoda, że pisarka nie zostawiła jej choć jednego silnego i wiodącego atrybutu.

W ogólnym rozrachunku Czerwień Rubinu wypada naprawdę dobrze. Może i trochę wykastrowano główną postać, jednak książka ta nadrabia naprawdę solidną fabułą, która zapewne rozwinie skrzydła w kontynuacji. Kerstin Gier jak zwykle przyprawia czytelnika o apetyt na więcej, bowiem szybkie tempo akcji sprawia, że tytuł ten czyta się ekspresowo i chce się dalej odkrywać nie tylko sekrety przeszłości, ale i tajemnice rodziny Montrose.


Za udostępnienie książki do recenzji dziękuję wydawnictwu




7 komentarzy:

  1. Czerwień rubinu czytałam bardzo dawno temu i podobała mi się. Była dla mnie dosyć ciekawą młodzieżówką. W najbliższym czasie mam chęć zakupić sobie to urocze nowe wydanie ;)

    Pozdrawiam!
    recenzje-zwyklej-czytelniczki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. czytałam tę książkę i bardzo ją lubię, mimo że nie przepadam za klimatami z elementami fantasy

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam całość. Pierwszy tom uważam za przyjemną młodziezówkę z dobrym pomysłem. Kolejne tomy wypadają jednak gorzej :C

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam już dość dawno temu i wtedy faktycznie bardzo przyjemnie spędziłam z nią czas. Teraz chyba już nie miałabym ochoty znów się w niej zagłębiać, bardzo przyzwoita młodzieżówka z ciekawym pomysłem :)

    Book Beast Blog

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam to kilka lat i pamiętam, że bardzo mi się podobała :) Muszę sobie odnowić chyba tę serię.
    Pozdrawiam!
    https://juliawsrodksiazek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie czytałam ani jednej książki autorstwa Kerstin Gier, bo młodzieżówki pojawiają się w moich rękach rzadko, choć i tak częściej niż jeszcze parę lat temu. W tym wypadku może się jednak skuszę, bo choć główna bohaterka chyba mnie do siebie nie przekona, to jednak może się to udać historii z elementami fantastycznymi.

    Pozdrawiam,
    Ania z https://ksiazkowe-podroze-w-chmurach.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki, choć planuję zakup ,,Silver''. Ta książka też wydaje się dość ciekawa, może po nią również sięgnę :)
    Pozdrawiam!
    https://bookreadxx.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 moja booktopia , Blogger